Bo mi się znowu zapomniało, aby opowiedzieć Wam dwie historie, które mi się ostatnio przytrafiły
Sylwester. Jak wiecie poszłam z Vinnym do jednego z klubów w centrum Auckland. Żeby dostać się do klubu trzeba mieć albo nowozelandzki dowód albo paszport. W moim przypadku oczywiście paszport. Podaję panu wielkiemu jak szafa mój paszport. Ten zerka to raz na mnie, raz na paszport, i tak w kółko przez 5 minut. Oddając mi paszport mówi, że myślał, że w Polsce to sami czarni mieszkają. Mi się maluje wielki pytajnik nad głową, Vinny'mu też (trochę już go poduczyłam na temat Polski i Polaków). Pan musiał zauważyć ten pytajnik, bo szybko dodał, że przecież Polska w Afryce leży, skoro leży to powinni być sami czarni:D. Mało tego, powiedział to z takim zacieszem na ryjku i z dumą, że zna się na geografii, że nie miałam ochoty robić mu przykrości i tylko odpowiedział: No widzi Pan, wszędzie znajdują się jakieś dziwaki.
Druga historia miała miejsce tydzień temu w maku. Zamawiam zestaw, a kasjer zaczyna flirtować ze mną... Achh te niebieskie oczy (tu na każdego działają). Trochę mu się zapomniało o co prosiłam, bo gratisowo dostałam lody. A na koniec zapytał się skąd pochodzę. Mówię, zgodnie z prawda, że z Polski. A ten tylko odpowiedział "aha",tak cichutko, że ledwo dało się usłyszeć.
A teraz idę się pakować, bo jutro do tego Taupo jedziemy na tydzień! 3majta się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz