Dwie sprawy mi się przypomniały. Nie wiem czy wiecie ale ostatnio u wybrzeży NZ, statek przewożący mazut zatrzymał się na mieliźnie i pękł w połowie. A że byliśmy w okolicach miejsca gdzie to się stało to pojechaliśmy tam. Ocean czyściutki ani śladu po oleju.
I jeszcze jedno. Ci którzy mnie bardzo dobrze znają wiedzą że: mój dotychczas ulubiony napój to był....? Taaaaak! Mirinda. Ale to sie zmieniło po spróbowaniu L&P. The world most famous in NZ... Yummy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz