wtorek, 22 listopada 2011

No dobra, niech Wam będzie.

Od tygodnia się nie odzywałam... Ahh, niedobra dziewczynka ze mnie :P. Postaram się naprawić, właśnie teraz i tu.

No więc:

(ma ktoś pomysł od czego zacząć?! Bo ja nie!)

Chyba zacznę od aktualizacji.

1. Wizę mam przedłużoną, ale na razie to jest wiza turystyczna, na której nie mogę pracować, ale! mogę pracować na zasadzie wolontariatu. 

2. Matula najukochańsza moja odbierze w tygodniu WRESZCIE mój dyplom. Więc od przyszłego tygodnia zaczynam poszukiwanie posady w szpitalu na zasadzie wolontariatu. Możliwe jest, że po jakimś okresie zaproponują mi pracę. A jeżeli nie, zawsze będę miała jakieś doświadczenie, no nie?

3. Zdjęcia budowli domu jeszcze nie zrobiłam, z bardzo prostej przyczyny, tu się domy buduje tak jak w usa, czytaj z dykty i w ciągu kilku dni powstaje nowy budynek mieszkalny. Muszę wyczaić nowy jakiś.

4. Co do Maori to:
    I. Dowiedziałam się, że NZ ma dwie narodowe flagi. Jedną którzy wszyscy znają + flagę Maori.
    II. Maori mają swoje szkoły, do których mogą chodzić tylko Maori.
    III. Maori mają też swój własne prawo.
    IV. I opiekę medyczną.
    V. Wiecie, że Maori to tylko 5% społeczeństwa, a 56% więźniów w więzieniach to właśnie oni.
    VI. Pewnie jeszcze wszystkiego o Maori nie odkryłam, przyjdzie z czasem.

5. A co do mnie to u mnie wszystko w porządku. Zwiedzam NZ, bawię się świetnie, w wyśmienitym Hinduskim towarzystwie. No i co najważniejsze przeżywam drugie lato! Ha! mam Was! Możecie zazdrościć :P Stuart się ze mnie śmiał jednego wieczoru, że wyglądam jak pomidor :P Ja tam nie marudzę, lubię słoneczko ;). oo! własnie! Miałam okazję wypróbowania Nowo-Zelandzkiej służby zdrowia. O ile Nowo-Zelandzką można ja nazwać. Bo: Lekarz się nazywał coś w stylu Sing Czan Pa, pielęgniarka była z Fiji... Otóż. W sobotę wstaję rano z opuchniętą nogą, swędzącą jak cholera, czerwoną jak burak. Coś mnie w nocy musiało ugryźć. (Dla niedoinformowanych: tu nie ma żadnych jadowitych stworzeń w stylu węży, pająków, aligatorów i innych tym podobnym. Za to są bardzo wkurzające małe robaczki, które lubią dla rozrywki ugryźć Cię - ale nie są jadowite, i od ich ukąszenia się nie umiera.) No i mnie ugryzł taki jakiś robaczek. A, że noga opuchnięta była, czerwona i drętwiała mi, Rada Starszych stwierdziła, że jedziemy do lekarza. Pan Doktor Sing Czan Pa stwierdził, że najwyraźniej mam alergię na tego akurat robaczka. Dostałam  tabletki, maści i wysłał do domu. Po kilku godzinach opuchlizna zmalała, kolor czerwony został tylko w miejscu ukąszenia. Do dziś jak nacisnę to miejsce z boków to mi ropa leci. Widać, że organizm sam też walczy :)

Dla nieobcykanych z internetem, mimo, że nie ma notek, regularnie dodaję zdjęcia.

P.S. Drogiej rodzince przypominam, że mimo jestem te tysiące kilometrów od domu, to dalej obchodzę imieniny, Mikołaja i Gwiazdkę :P :P :P Wiem, wiem, też Was kocham! MUUUA!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz