niedziela, 16 października 2011

Centrum Auckland po raz drugi zdobyte!

Wyrzucili mnie z domu :D


Na szczęście tylko na jeden dzień :D

Więc zebrałam się i poszłam w miasto. Moim celem było Kelly Tarlton's Encounter Underwater World, czyli innymi słowami świat podwodny. Pod zatoką jest wybudowany podwodny świat z rekinami, pingwinkami, konikami wodnymi, i 100000 różnych rybek. Pod wodą jest zrobiony specjalny korytarz, gdzie się chodzi a w około Ciebie pływają różne zwierzątka. Coś ciekawego, ale za cenę 25 dolarów (bilet studencki, a normalny 35) spodziewałabym się czegoś lepszego. No cóż, na szczęście nikt mi nie będzie kazał iść tam drugi raz. Szkoda kasy. Byłam, zdjęcia zrobiłam, są na Picasie do zobaczenia. Suma sumarum nie polecam.

Potem pojechaliśmy do centrum, gdzie było 348739485734097987928750280758274598745984 ludzi, albo przynajmniej coś koło tego, jakby to jeden z kolegów by określił "w 3 dupy". Dziś jest mecz półfinałowy  w rugby - Walia kontra Francja. Wiem jedno: NIENAWIDZĘ RUGBY! W telewizji rugby, w radio rugby, wyjdziesz na ulicę rugby... Bleee niech się to skończy już! Najpierw poszliśmy do angielskiego pubu na piwo, ludzi więcej niż miejsca. W związku z tym, że to był brytyjski pub dużo Walijczyków piło piwo i śpiewało. To w czerwonym to Walijczycy, na pierwszym planie przy stoliku siedzi dwóch francuzów :D W spokoju piją piwo. Jak już mowa o rugby, niech mi ktoś kto się zna wytłumaczy, czym do cholery różni się rugby od futbolu amerykańskiego, i po co im do cholery piłka w rugby, jak oni podczas 90% meczu się biją?! Boks by mogli uprawiać, na to samo by wyszło. Przy okazji World Cup, dużo się dzieje na ulicach. Np: tacy oto panowie tańczą na ulicy, albo pani, która się wygłupia, albo pokaz lotnictwa


Nowo Zelandzkie dziwactwa i dziwy:

10) tu nie ma czegoś takiego jak obowiązkowe ubezpieczenie samochodu! Ani na samochód, ani na osobę która ten samochód prowadzi (tak jak w UK). Za to jest obowiązkowe rejestrowanie samochodu co roku (bądź co pół - to zależy od osoby). Datę następnej rejestracji trzeba nakleić na szybę, żeby wszyscy widzieli.


11) tu nie ma H&M!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! buuuu;( 

12) zgadnijcie jaki jest tu najczęściej spotykany ptak :D? Nieee nie papuga czy kiwi. Otóż, moi drodzy: taaaaadaaaam! WRÓBEL!

13) pamiętacie jak Wam mówiłam o przejściach dla pieszych? Jak już są owakie, ze sygnalizacja, to wszędzie się palą na raz. Więc spokojnie możesz sobie przejść przez środek skrzyżowania.


14) Wiecie, że tu jest cukiernia o nazwie "Mamuśka"? Niektórym z Was o tym mówiłam i mi nie wierzyliście! Dziś tam byłam, i zrobiłam zdjęcie aby udowodnić! Niedowiarki jedne.






W ogóle to jest sieciówka cukierni. Dawno, dawno temu dwóch braci - Polaków otworzyło taką cukiernię w Australii, no i zasmakowało i rozrośli się. Nawet na NZ. Stuart uwielbia ich strucla jabłkowego, a ja sobie wzięłam na deser Tiramisu... Ciekawe czy będzie smakować tak jak ja robię w domu :D mniaaaaaaaami! już mi ślinka cieknie na samą myśl.


15) był jeszcze 15 dziw ale wyleciał z głowy, może wleci z powrotem przy następnej notce. 


Autorka tego bloga, ma uprzejmą prośbę, do licha jasnego i ciężkiego! Jak już postanowicie napisać ten cholerny komentarz (za co dziękuję, bo ja tu się produkuję, żebyście mogli sobie przybliżyć trochę NZ, a Wy nawet bu nie napiszecie, wstyd, normalnie wstyd!) to się też podpiszcie! Nie musicie się rejestrować, możecie jako Anonimowy, ale pod koniec komentarza napiszcie przynajmniej ktoś Ty! Bo ja teraz muszę główkować kto mnie na wybory wysyła... Wejść przy każdym poście mam około 200, więc bądź tu Polaku mądry i pisz wiersze... tzn komu odpisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz