poniedziałek, 24 października 2011

Hey ho! means bloody hell shit :D:D:D

Wróciła. Wypompowana. Z wieloma nowymi wspomnieniami. I obdarciami.

Było przewspaniale! Widoki zatykające dech w piersiach, i jedyne co jesteś w stanie powiedzieć to tylko WOW! W sumie sami zobaczycie na zdjęciach.

Mieszkaliśmy prawie na plaży, na plażę były 3 minuty spacerkiem. Ale za to Pacyfik widziałam z okna... Śniadanie, lunch, obiad na tarasie i kiedy sobie popijasz winko patrzysz na ocean, słyszysz śpiew ptaków, czujesz pełnię szczęścia.

Dzień pierwszy - 22.10
Jak przyjechaliśmy, rozpakowaliśmy się, poszłam nad ocean, pochodzić brzegiem plaży. No i jak to ja, musiałam się wdrapać na skałki -> patrz zdjęcia. Tylko bez odpowiednich butów było trochę niebezpiecznie i zrobiłam sobie małe ała. Ale tylko małe. Jedno jest pewne - przeżyję. W związku z tym, że poszłam tam sama i żywej duszy koło mnie nie było, więc trzeba było sobie poradzić samej z zrobieniem sobie zdjęcia. Dzięki Bogu ktoś mądry wymyślił samowyzwalacz. Ale było radochy. Jakaś parka obserwowała moje wygibasy z daleka. Na szczęście w końcu pomogła. Otóż: próbowałam dostać się na drugi kamień, ale pomiędzy kamieniem z aparatem a kamieniem na który chciałam się dostać była woda. Gdy przychodziła fala, woda sięgała po biodra - a ja byłam w spodenkach - gdy odchodziła, to było jej tylko po kolanach. No i mądra Tala próbowała pogodzić kilka rzeczy: falę, nastawienie aparatu i dostanie się na drugi kamień. Dwa razy kamera mnie chwyciła w fajnych pozycjach (co widać na zdjęciach). Potem na pomoc przyszła ta parka. Ufff! I tak byłam cała mokra od pasa w dół :P

Dzień drugi - 23.10

Pojechaliśmy do Cathedral Cove. Widoki jeszcze lepsze niż z dnia poprzedniego. Patrz zdjęcia.
W drodze powrotnej, Stuartowie wyrzucili mnie na jednej z gór w pobliżu domku i poszłam na jeszcze jedną plażę, moją prywatną plażę. Była pusta! Spędziłam tam dobre 2 godziny na nic nie robieniu. Tylko gapiłam się na ocean. Ahhh!

Dzień trzeci, czyli dziś.

Wczoraj wieczorem uświadomiłam sobie, że ocean jest na wschodzie czyli rano słońce wychodzi z niego. I teraz burza mózgów nastąpiła, o której do choinki jasnej jest wschód słońca. Lucy twierdziła ze koło 5, Stuart 6. Wybrałam telefon do przyjaciela. Wszyscy znajomi nowozelandzy odpadli, bo zapewne siedzieli gdzieś na imprezie i czekali na finał cholernego rugby, więc wypadło na tych z Europy. A dokładnie na dwa kraje. Polskę i Niemcy. Tak na wszelki wypadek. Dziękuję Wujeczku i TJ2! Dzięki Wam miałam pobudkę dziś wczeeeeeśnie rano! Z mesa się dowiedziałam, że wg różnych danych wschód słońca będzie albo o 6:26 lub 6:27. Więc budzik nastawiłam na 6. Tak, dobrze czytacie, sama, z czystej, przez nikogo nie przymuszonej woli wstałam o 6! (Dlatego teraz padam już na pysk). Ale widok był wart tego grzechu. Zdjęcia też się wkleją z tego.





Z bardzo dobrego źródła wiem, że ma wyjść nowe Frugo. Niebieskie, jak kraina nad Władcą Pierścieni. W.K. pamiętaj ma być oto takiego koloru!:




AAAA! Aaaaa dlatego, że muszę Wam wytłumaczyć tytuł postu.
Wczoraj wieczorem miałam migrenę. Zabrałam tabletki, ale po godzinie, zamiast się pożegnać z bólem, powiększył się. Więc poszłam się przespać. Poprosiłam Lucy, żeby mnie po półtorej godzinie obudziła. Nie musiała, bo co udało mi się zasnąć słyszałam donośny głos Stuarta i jego Hej Ho, powiedziane sobie od tak sobie, żeby zabić martwą ciszę. A bloody, hell, shit wzięło się z tego, że ulubione słówko Lucy to jest bloody i wszystko co jej się nie podoba to jest bloody. No i ja podłapałam bardzo szybko. Wczoraj po kolacji odkładam sztućce i masuję się po buchu. Lucy się pyta czy jestem pełna. Odpowiadam jej, że 'Am bloody full'. Na to ona, że powinnam powiedzieć, że "I've had a sufficiency'. Stuart się wtrąca, że bardziej po angielsku jest 'Bloody, hell, shit, am full.' No to mamy dwa pierwsze powiedzonka;) I teraz wszędzie gdzie można wtrącamy bloody, hell, shit :D :D :D

AAAAA 2.
Do każdego kto chciałby ze mną porozmawiać na Skype. Jestem dostępna zwykle (bo zawsze mogą wystąpić jakieś wyjątki) pomiędzy 8 a 10 rano waszego czasu, lub 21 a 2 w nocy też waszego czasu. Gdyby ktoś nie wiedział to mój skype to: viva.tala

To chyba na tyle, więcej grzechów nie pamiętam. Czołem rodacy!

2 komentarze:

  1. Widoki sa super a wchod slonca musze przyznac zniewala :)
    Za to wykrylem kamerke gdzie mozna podgladac Auckland i to w bardzo dobrej jakosci
    http://www.spencerhotel.co.nz/webcam.html
    Sam wczoraj ogladalem wsoch slona :D
    Pozdrawiam TJ2 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey TJ2,

    sprawdz tutaj:
    http://www.earthtv.com/en/camera-destination/auckland-new-zealand

    (koniecznie w modusie full-screen)

    Pozdrawiam
    BS

    OdpowiedzUsuń